Beznamiętnym
wzrokiem wpatrywałem się w zdjęcie uśmiechniętej Leny, które
znajdowało się na nagrobku. Ono i złote napisy pod nim
uświadamiały mi, że ona naprawdę odeszła.
Lena
Szymańska.
Urodzona
1 października 1989 roku.
Zmarła
9 stycznia 2013 roku.
Przeżywszy
24 lata odeszła do grona Aniołów wraz ze swoim małym Aniołkiem.
Prosi
o modlitwę.
Odeszła
do nieba, bo tam jest jej miejsce. Zawsze była uczciwa, szczera,
kochająca, przekładająca swoje dobro ponad innych.
-Lenka...-
Zacząłem mówić zapalając znicz.- Spoczęłaś u boku swoich
bliskich. Swoich rodziców i wujostwa- Omiotłem spojrzeniem cały
grób rodzinny.- Siedzę tu teraz, modląc się do ciebie i do naszej
córeczki. Minął już rok...Wiesz jak podle się czuje wiedząc, że
to przeze mnie nie mogłaś cieszyć się z uroku macierzyństwa?
Przepraszam, że ci to odebrałem. Przepraszam, że odebrałem
naszemu dziecku możliwość pojawienia się na tym świecie. Byłem
dupkiem. Nie mogę pogodzić się z tym, że nie ma cię przy mnie.
Gdy budzę się rano nie widzę ciebie wtulonej w moje ramiona.
Zamiast tego widzę jedynie puste miejsce. Żałuję, że nie mogę
spojrzeć w twoje radosne oczy. Gdy wstaję z łóżka słyszę twój
śmiech. Czyżbym dopiero teraz zrozumiał jaka byłaś dla mnie
ważna? Wiem, że już to wiesz, ale nie jestem z Izą...Zerwałem z
nią mówić jej o wszystkim. Kochanie, ja nie mógłbym z nią być
po tym, co zaszło. Nie zasługuję na szczęście, choć chcę
zacząć żyć od nowa. Bez was...Gdyby nie to, teraz bylibyśmy
rodzicami. Chodzilibyśmy na spacery z małą, szykowalibyśmy się
do ślubu. Naprawdę przepraszam, że przez moje błędy nie było ci
dane tego przeżyć. Nie ma dnia bym o tym nie myślał. Nawet
spowiedź nie pomogła. Nadal mam wyrzuty sumienia. I będę je miał
do końca życia. Wiesz, że gdy dowiedziałem się o twojej ciąży
chciałem się zabić i dołączyć do was? Może to byłoby lepsze
rozwiązanie? Teraz byłbym z wami i Tam próbowałbym odkupić swoje
winy. Jest mi tak strasznie przykro...- Mówiłem płacząc.- Lenka
przepraszam cię z całego serca za wszystko. Za wszystkie krzywdy.
Za to, że pojawiłem się w twoim życiu. Kocham cię skarbie.
Ciebie i naszą córeczkę- Powiedziałem odchodząc.
Szedłem
chodnikiem trzymając dłonie w kieszeni czarnego płaszcza. Udałem
się do parku. Otaczali mnie różni ludzie. Staruszkowie, zakochani,
matki z dziećmi...
Rozmowa
z Leną dodała mi sił. Wyrzuciłem z siebie wszystko, co chciałem
jej powiedzieć dawno temu. Ona i nasza mała, której nie miałem
okazji poznać na zawsze będzie żyła w mojej pamięci. Na zawsze
pozostanie w moim sercu. Będzie tam przez wieczność. Będzie
dawała mi znak, kiedy popełnię jakiś błąd i wtedy, kiedy zrobię
coś dobrze. Wiem, że Lena nie potrafi się długo gniewać. Pewnie
już mi wybaczyła. Taką miałem nadzieję. Ona była moją nadzieją
na lepsze jutro. Zrozumiałem, że bez cierpienia nie można zaznać
szczęścia. Ja po rozmowie z nią odzyskałem wewnętrzny spokój.
Miłość dojrzewa, kiedy wszystko wydaje się być stracone. Będę
kroczył przed siebie, naprzód życiu. Sprostam wszystkiemu, co
stanie na mojej drodze. Z moim Aniołem Stróżem u boku. Z moją
Leną...
KONIEC.
****
Witam ;*
I tak to się skończyło...I jestem z siebie dumna, że w ostatniej chwili nie zmieniłam zakończenia na szczęśliwe tylko doprowadziłam do końca w taki sposób, w jaki chciałam od początku :D
Nie wiem, co mam powiedzieć...Opinię pozostawiam Wam! ;)
Dziękuję, że byłyście i nadal ze mną jesteście. To cholernie duże wsparcie ;)
Dziękuję za każdą opinię, za każdy komentarz, za każdą rozmowę ;)) Bez Was już dawno bym się poddała, ale wiem, że mam jeszcze dla kogo pisać ;)
Dzięki wielkie! <3
Pozdrawiam ;*