sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 8


 Przez cztery miesiące wszystko układało się tak jak powinno. Ostatnio Resovia wygrała z Delectą, co napawało mojego narzeczonego wielkim optymizmem. Walczył z kontuzją i bólem pleców, ale na szczęście wrócił już do gry. Widziałam po nim jak bardzo chce już wrócić na boisko i pomóc chłopakom i nareszcie się doczekał. Ja cały czas studiowałam i przykładałam się do nauki. To chyba nic dziwnego, że chciałam zdobyć dobry zawód. Wiem jak to jest w dzisiejszych czasach i wiem jak trudno jest znaleźć pracę, ale ja nigdy nie składam broni i dążę do celu. Jednak od dłuższego czasu czułam, że będę musiała przystopować i poświęcić się innemu zajęciu. Miałam zawroty głowy, mdłości, miesiączka się nie pojawiała i zauważyłam powiększający się brzuszek. Na razie nic nie mówiłam Piotrkowi. Najpierw chciałam dowiedzieć się sama, a później podzielić się z nim tą radosną nowiną. Poczekałam aż wyjdzie na trening. Zamówiłam taksówkę i udałam się do lekarza. Właśnie na dziś miałam umówioną wizytę. Trochę się denerwowałam. Czekałam w kolejce. Zazdrościłam wszystkim kobietom, które już stamtąd wyszły. Korciło mnie, żeby zadzwonić do Nowakowskiego i powiedzieć mu gdzie się teraz znajduję, ale wiedziałam, że nie mogę.
-Pani Szymańska, zapraszam- Usłyszałam w pewnym momencie. Podążyłam do gabinetu z ulgą. Lekarz kazał mi wygodnie ułożyć się na kozetce. Natychmiast to uczyniłam. Założył okulary, spojrzał w moją kartotekę i usiadł przy mnie.- Mamy nadzieję, że spodziewamy się dziecka?- Zapytał z uśmiechem.
-Tak- Kiwnęłam głową podwijając bluzkę do góry.
Doktor włączył sprzęt smarując mój brzuch specjalnym żelem.
-Proszę spojrzeć- Wskazał na monitor.- Tutaj widać rączkę- Pokazał palcem.- Niestety nóżek nie widać...Córeczka jeszcze nie jest gotowa, żeby je pokazać- Zaśmiał się, a mnie wzruszenie ścisnęło za gardło.
-Córeczka?- Upewniłam się. Kiedy pokiwał głową z moich oczu poleciały najprawdziwsze łzy szczęścia. Spełniło się moje marzenie. Zostanę mamą. Ja i Piotrek będziemy rodzicami.
-Zaraz dam pani zdjęcie, a tymczasem proszę posłuchać bicia jej malutkiego serduszka- Wsłuchałam się w najpiękniejszą muzykę na świecie.- Serdecznie gratuluję- Powiedział uśmiechnięty wręczając mi do ręki zdjęcie USG.
-Dziękuję bardzo- Pożegnałam się. Z gabinetu wyszłam jako kobieta spełniona.

 Chciałam ogłosić tą cudowną nowinę Piotrkowi już dziś. Wiedziałam, o której kończy trening dlatego postanowiłam udać się na Podpromie. Po drodze wstąpiłam do sklepu dziecięcego. Na mojej twarzy od razu pojawił się szczery uśmiech. Już niedługo będę chodzić do takich sklepów z narzeczonym, wspólnie będziemy wybierać rzeczy dla naszej córeczki. Oglądając malutkie śpioszki wyobrażałam sobie jak noszę naszą małą na rękach. Bardzo cieszyłam się z tego, że będę mamą. Chciałam stworzyć córce rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Kochającą, otaczającą się bezpieczeństwem i opieką . Miałam pewne obawy. Bałam się, że sobie nie poradzę, denerwowałam się, czy mała będzie zdrowa. Ale to chyba normalne zjawisko u przyszłej mamy. Wierzyłam, że razem z Piotrkiem będziemy wspaniałymi rodzicami dla naszej kruszynki. Byłam bardzo ciekawa jego reakcji. Nie mogłam się powstrzymać, dlatego kupiłam parę ślicznych, malutkich bucików. Miałam już pomysł jak powiedzieć mu o tym, że spodziewam się dziecka. I jak najszybciej chciałam go wprowadzić w życie.
Uśmiechnięta ruszyłam w stronę Podpromia tak dobrze znaną mi drogą. Na święta śnieg nas nie rozpieszczał, ale teraz wesoło skrzypiał pod nogami.
Doszłam pod halę spostrzegając, że siatkarze już wychodzą. Przywitałam się ze wszystkimi czekając na niego. Minęło już trochę czasu, a on nadal nie wychodził. Pojawiła się dziwna obawa, że znowu mnie oszukał, ale nie mogłam tak myśleć chcąc stworzyć rodzinę opartą na zaufaniu. W chwili, gdy popatrzyłam na zegarek Piotrek wyszedł, ale poszedł w zupełnie inną stronę. Zdziwiłam się ruszając za nim. Może miał do załatwienia jakąś ważną sprawę? Wiem, że nie powinnam go śledzić, ale nie mogłam inaczej. Przystanęłam, kiedy on wykonał ten sam ruch. Schowałam się, żeby mnie nie zauważył. Spostrzegłam zbliżającą się do niego dziewczynę, a potem poczułam się tak jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, ale obraz po ich otworzeniu nadal był taki sam. Mój Piotrek, narzeczony, tata mojego dziecka namiętnie całuje i obściskuje się z jakąś dziewczyną. Łzy popłynęły zanim zdołałam je powstrzymać. Byłam ciekawa przez ile mnie oszukiwał. Ile czasu kłamał, że mnie kocha...Byłam głupia i ślepa niczego nie zauważając. Kiedy ja byłam sama w domu zadręczając się jego nieobecnością, oni pewnie śmiali się ze mnie. Nigdy bym nie przypuszczała, że ten, którego bezgranicznie kocham wywinie mi taki numer. Po co były te oświadczyny? Miałam ochotę wyć, ale nie mogłam. Głos stanął mi w gardle. Oparłam się o słup oddychając ciężko. Piotrek złapał nieznajomą dla mnie dziewczynę za rękę i gdzieś razem poszli. Gdzieś...Po co ja się łudzę? Wiem, że poszli do niej. Byłam rozbita psychicznie i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam wrócić do domu i poczekać na niego. W końcu chciałam poznać prawdę, usłyszeć od niego, czy dobrze się bawił robiąc ze mnie idiotkę na każdym kroku. Czym sobie zasłużyłam? Dlaczego muszę tak cierpieć? Dlaczego?



****

Witam ;*

Tak miało być od samego początku i tak jest :D Fajnie, że akcja w opowiadaniu ma odbicie w teraźniejszości- chodzi mi o wczorajszy mecz ^ ^ Cieszę się bardzo, że Resovia w nowy rok weszła zwycięsko ;) 

Ocenę rozdziału pozostawiam Wam mając nadzieję, że po kolejnych dwóch i epilogu będę żyła :D

Sobotnie popołudnie muszę spędzić z biologią i angielskim...Wprost rewelacyjnie ^ ^

Z dedykacją dla mojej jedynej, najwspanialszej, najlepszej pod Słońcem Monn ;* <3 Bo Ty wiesz, że ja Cię kocham od dawna i kocham Cię za wczoraj ;* :D

Pozdrawiam ;*