Przez
cztery miesiące wszystko układało się tak jak powinno. Ostatnio
Resovia wygrała z Delectą, co napawało mojego narzeczonego wielkim
optymizmem. Walczył z kontuzją i bólem pleców, ale na szczęście
wrócił już do gry. Widziałam po nim jak bardzo chce już wrócić
na boisko i pomóc chłopakom i nareszcie się doczekał. Ja cały
czas studiowałam i przykładałam się do nauki. To chyba nic
dziwnego, że chciałam zdobyć dobry zawód. Wiem jak to jest w
dzisiejszych czasach i wiem jak trudno jest znaleźć pracę, ale ja
nigdy nie składam broni i dążę do celu. Jednak od dłuższego
czasu czułam, że będę musiała przystopować i poświęcić się
innemu zajęciu. Miałam zawroty głowy, mdłości, miesiączka się
nie pojawiała i zauważyłam powiększający się brzuszek. Na razie
nic nie mówiłam Piotrkowi. Najpierw chciałam dowiedzieć się
sama, a później podzielić się z nim tą radosną nowiną.
Poczekałam aż wyjdzie na trening. Zamówiłam taksówkę i udałam
się do lekarza. Właśnie na dziś miałam umówioną wizytę.
Trochę się denerwowałam. Czekałam w kolejce. Zazdrościłam
wszystkim kobietom, które już stamtąd wyszły. Korciło mnie, żeby
zadzwonić do Nowakowskiego i powiedzieć mu gdzie się teraz
znajduję, ale wiedziałam, że nie mogę.
-Pani
Szymańska, zapraszam- Usłyszałam w pewnym momencie. Podążyłam
do gabinetu z ulgą. Lekarz kazał mi wygodnie ułożyć się na
kozetce. Natychmiast to uczyniłam. Założył okulary, spojrzał w
moją kartotekę i usiadł przy mnie.- Mamy nadzieję, że
spodziewamy się dziecka?- Zapytał z uśmiechem.
-Tak-
Kiwnęłam głową podwijając bluzkę do góry.
Doktor
włączył sprzęt smarując mój brzuch specjalnym żelem.
-Proszę
spojrzeć- Wskazał na monitor.- Tutaj widać rączkę- Pokazał
palcem.- Niestety nóżek nie widać...Córeczka jeszcze nie jest
gotowa, żeby je pokazać- Zaśmiał się, a mnie wzruszenie ścisnęło
za gardło.
-Córeczka?-
Upewniłam się. Kiedy pokiwał głową z moich oczu poleciały
najprawdziwsze łzy szczęścia. Spełniło się moje marzenie.
Zostanę mamą. Ja i Piotrek będziemy rodzicami.
-Zaraz
dam pani zdjęcie, a tymczasem proszę posłuchać bicia jej
malutkiego serduszka- Wsłuchałam się w najpiękniejszą muzykę na
świecie.- Serdecznie gratuluję- Powiedział uśmiechnięty
wręczając mi do ręki zdjęcie USG.
-Dziękuję
bardzo- Pożegnałam się. Z gabinetu wyszłam jako kobieta
spełniona.
Chciałam
ogłosić tą cudowną nowinę Piotrkowi już dziś. Wiedziałam, o
której kończy trening dlatego postanowiłam udać się na
Podpromie. Po drodze wstąpiłam do sklepu dziecięcego. Na mojej
twarzy od razu pojawił się szczery uśmiech. Już niedługo będę
chodzić do takich sklepów z narzeczonym, wspólnie będziemy
wybierać rzeczy dla naszej córeczki. Oglądając malutkie śpioszki
wyobrażałam sobie jak noszę naszą małą na rękach. Bardzo
cieszyłam się z tego, że będę mamą. Chciałam stworzyć córce
rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Kochającą, otaczającą się
bezpieczeństwem i opieką . Miałam pewne obawy. Bałam się, że
sobie nie poradzę, denerwowałam się, czy mała będzie zdrowa. Ale
to chyba normalne zjawisko u przyszłej mamy. Wierzyłam, że razem z
Piotrkiem będziemy wspaniałymi rodzicami dla naszej kruszynki.
Byłam bardzo ciekawa jego reakcji. Nie mogłam się powstrzymać,
dlatego kupiłam parę ślicznych, malutkich bucików. Miałam już
pomysł jak powiedzieć mu o tym, że spodziewam się dziecka. I jak
najszybciej chciałam go wprowadzić w życie.
Uśmiechnięta
ruszyłam w stronę Podpromia tak dobrze znaną mi drogą. Na święta
śnieg nas nie rozpieszczał, ale teraz wesoło skrzypiał pod
nogami.
Doszłam
pod halę spostrzegając, że siatkarze już wychodzą. Przywitałam
się ze wszystkimi czekając na niego. Minęło już trochę czasu, a
on nadal nie wychodził. Pojawiła się dziwna obawa, że znowu mnie
oszukał, ale nie mogłam tak myśleć chcąc stworzyć rodzinę
opartą na zaufaniu. W chwili, gdy popatrzyłam na zegarek Piotrek
wyszedł, ale poszedł w zupełnie inną stronę. Zdziwiłam się
ruszając za nim. Może miał do załatwienia jakąś ważną sprawę?
Wiem, że nie powinnam go śledzić, ale nie mogłam inaczej.
Przystanęłam, kiedy on wykonał ten sam ruch. Schowałam się, żeby
mnie nie zauważył. Spostrzegłam zbliżającą się do niego
dziewczynę, a potem poczułam się tak jakbym dostała czymś
ciężkim w głowę. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, ale obraz po
ich otworzeniu nadal był taki sam. Mój Piotrek, narzeczony, tata
mojego dziecka namiętnie całuje i obściskuje się z jakąś
dziewczyną. Łzy popłynęły zanim zdołałam je powstrzymać.
Byłam ciekawa przez ile mnie oszukiwał. Ile czasu kłamał, że
mnie kocha...Byłam głupia i ślepa niczego nie zauważając. Kiedy
ja byłam sama w domu zadręczając się jego nieobecnością, oni
pewnie śmiali się ze mnie. Nigdy bym nie przypuszczała, że ten,
którego bezgranicznie kocham wywinie mi taki numer. Po co były te
oświadczyny? Miałam ochotę wyć, ale nie mogłam. Głos stanął
mi w gardle. Oparłam się o słup oddychając ciężko. Piotrek
złapał nieznajomą dla mnie dziewczynę za rękę i gdzieś razem
poszli. Gdzieś...Po co ja się łudzę? Wiem, że poszli do niej.
Byłam rozbita psychicznie i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
Postanowiłam wrócić do domu i poczekać na niego. W końcu
chciałam poznać prawdę, usłyszeć od niego, czy dobrze się bawił
robiąc ze mnie idiotkę na każdym kroku. Czym sobie zasłużyłam?
Dlaczego muszę tak cierpieć? Dlaczego?
****
Witam ;*
Tak miało być od samego początku i tak jest :D Fajnie, że akcja w opowiadaniu ma odbicie w teraźniejszości- chodzi mi o wczorajszy mecz ^ ^ Cieszę się bardzo, że Resovia w nowy rok weszła zwycięsko ;)
Ocenę rozdziału pozostawiam Wam mając nadzieję, że po kolejnych dwóch i epilogu będę żyła :D
Sobotnie popołudnie muszę spędzić z biologią i angielskim...Wprost rewelacyjnie ^ ^
Z dedykacją dla mojej jedynej, najwspanialszej, najlepszej pod Słońcem Monn ;* <3 Bo Ty wiesz, że ja Cię kocham od dawna i kocham Cię za wczoraj ;* :D
Pozdrawiam ;*