wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 9


 Czekałam na niego w domu. Nadszedł czas, żebym w końcu poznała całą prawdę. Nie miałam siły płakać, ale łzy same pojawiały się w moich oczach. Naprawdę byłam głupia niczego nie podejrzewając. Piotrek był moim ideałem. To dlatego wierzyłam w każde jego słowo? To dlatego uwierzyłam, że jesteśmy w stanie stworzyć prawdziwą rodzinę? Miałam ochotę uderzyć go z całej siły, zdeptać, wykrzyczeć, że jest dla mnie nikim. Cholerny facet! Z jednej strony nienawidziłam go z całego serca i dziękowałam, że odkryłam prawdę zanim powiedziałam mu o dziecku. Gdybym ich nie zobaczyła nadal żyłabym w błogiej nieświadomości nie wiedząc, że ojciec mojego dziecka przyprawia mi rogi. Otarłam łzy słysząc otwierające się drzwi.
-Cześć kochanie!- Zawołał wesoło od progu.- Jesteś w salonie?
-A gdzie mam być?- Warknęłam.- Ja w przeciwieństwie do ciebie nigdzie się nie włóczę- Powiedziałam.
-Słucham?- Po chwili był już obok mnie.- Lenuś, płakałaś?- Spytał z troską.- Dlaczego?
-Przez ciebie- Wyjąkałam odwracając wzrok.
-Hej skarbie...Co zrobiłem?- Objął mnie ramieniem, ale natychmiast się wyrwałam.
-Nie dotykaj mnie słyszysz?!- Krzyknęłam.- Dotykaj sobie tamtą dziewczynę...Choć pewnie już to zrobiłeś! Powiedz mi od kiedy mnie oszukujesz?!
-Co? Ja...
-Nie udawaj durnia Piotrek! Widziałam was dzisiaj! Chciałam ci zrobić niespodziankę, przyszłam po treningu i co zobaczyłam? Ciebie z jakąś dziewuchą!- Wrzeszczałam na niego. Nienawidziłam w sobie tego, że od razu zaczynam płakać, ale nic nie mogłam z tym zrobić. Jak inaczej mogłam zareagować?
-Od ponad roku- Szepnął wbijając wzrok w podłogę.
-Słucham?! Od roku?!- Nim się spostrzegłam moja ręka odbiła się na jego policzku.- Dobrze się bawiłeś?! Pytam się! Piotrek do cholery! Dobrze się bawiłeś?!
-Nie...
-Po co były te oświadczyny? Po co to wszystko? Ta cała szopka? Po co ze mną byłeś przez ten czas? Mogłeś mi powiedzieć i z nią być, a nie oszukiwać mnie na każdym kroku.
-Nie chciałem cię zostawiać i krzywdzić- Wyjąkał.
-Nie chciałeś mnie krzywdzić?! Ty mnie krzywdziłeś przez ten cały czas robiąc mi nadzieję! Do cholery po co mi się oświadczałeś skoro mnie nie kochasz?! Nie chciałeś mnie zostawiać? Bo co? Bo przeżywałam śmierć wujka i cioci? Byłeś ze mną z litości?! Odpowiedz do cholery! Boże jaka ja byłam głupia- Złapałam się za głowę.
-Lena...
-Co Lena?!
-Daj mi się wytłumaczyć...
-Proszę bardzo- Warknęłam.
-Na początku naszego związku kochałem cię do szaleństwa, pragnąłem stworzyć z tobą rodzinę. Kochałem twoją delikatność, uczuciowość, wrażliwość. Dziękowałem, że jesteś przy mnie i wspierasz mnie na każdym kroku. A później...Później poznałem Izę, w klubie. Tego samego wieczora zdradziłem cię pierwszy raz. Nie mogłem z tym skończyć, dlatego po treningach spotykałem się z nią. Tak było przez cały rok. Nie chciałem cię krzywdzić, kłamałem. Obiecałem jej, że z tobą zerwę, ale wtedy zmarła twoja ciocia. Wiedziałem, że nie mogę zostawić cię w takim stanie. Byłaś zbyt słaba psychicznie na to wszystko. Nie wiem, dlaczego poprosiłem cię o rękę. Myślałem, że moja miłość wróci z czasem. Ale tak się chyba nie stało. Sam nie wiem! Iza jest inna, ale nie jestem pewien czy ją kocham. Nie wiem, czy ciebie kocham...
-Dziękuję za szczerość- Warknęłam uderzając go w drugi policzek.- Dziękuję również za to, że robiłeś ze mnie idiotkę, oszukiwałeś, kłamałeś, pozwoliłeś żebym uwierzyła w to, że jesteśmy w stanie być ze sobą do końca życia. Dziękuję, że byłeś ze mną z litości nic do mnie nie czując. Dziękuję, że poprosiłeś mnie o rękę nie wiedząc dlaczego. Dziękuję za wszystko. Że pokazałeś mi jakim człowiekiem jesteś naprawdę. Cynikiem, egoistą, myślącym tylko o osobie, który nie liczy się z uczuciami innych. Leć sobie do tamtej, bo między nami już wszystko skończone!- Rzuciłam w nim cholernym pierścionkiem zaręczynowym. Chwyciłam torebkę leżącą na stoliku i podeszłam do drzwi.
-Lena, zaczekaj!- Krzyknął.- Przepraszam cię za wszystko. Nie mogę znieść widoku twoich łez...
-To przez ciebie płaczę! Mam ochotę cię zdeptać, słyszysz? Kocham cię i nienawidzę jednocześnie, ale w tym momencie jesteś dla mnie zerem, nic nie znaczącym człowiekiem. W jednej chwili tak straciłeś w moich oczach. Naprawdę się łudziłam, że będziemy razem do końca życia- Wyjąkałam płacząc od nowa.
-Lenka...Zacznijmy wszystko od nowa! Zmienię się, obiecuję!- Padł przede mną na kolanach obejmując mnie w pasie.
Szkoda, że nie wiedział, że właśnie w tej chwili dotyka brzucha, w którym żyje nasze dziecko.
-Daj mi spokój i zejdź mi z oczu!- Strąciłam jego dłonie.- Nie mam ochoty cię widzieć! Zniknij z mojego życia raz na zawsze, słyszysz?! Chcesz zacząć wszystko od nowa? Proszę bardzo, droga wolna! Tylko nie ze mną, bo drugi raz nie uwierzę, nie nabiorę się na twoje czułe słówka, gesty. Pieprz się!- Warknęłam patrząc w jego oczy. Płakał. Płakał jak małe dziecko, któremu właśnie odebrano najlepszą zabawkę. Patrzył na mnie z bezsilnością. Nie wiedział jak mnie zatrzymać, jak sprawić, żebym została.- Żegnaj- Powiedziałam i wyszłam z mieszkania zbiegając na dół. Jak najszybciej chciałam znaleźć się byle dalej od niego. Od człowieka, który złamał moje serce.
Otworzyłam drzwi wybiegając na ulicę. Deszcz ze śniegiem w połączeniu z moimi łzami rozmazał mi całą widoczność. Biegłam przed siebie, nie zwracając uwagi na nic. W pewnym momencie zobaczyłam błysk świateł samochodu. Usłyszałam przeraźliwy huk i krzyk. Czułam smak krwi. A potem była już tylko ciemność...



****

Witam ;*

Przepraszam, że nie było mnie tutaj dłuższą chwilę, ale to nie zależało ode mnie :D Nie miałam Internetu 1,5 miesiąca, także proszę o wybaczenie! :D Na szczęście od wczoraj już jest ze mną i bardzo dobrze, bo myślałam, że sfiksuję :D Ale żyję ^^

Jeszcze jeden rozdział i epilog...Jak myślicie jak to się zakończy? :D Ja nic nie mówię, dowiecie się w następnym rozdziale. Powinien pojawić się w następnym tygodniu ;)

Jeśli chodzi o Wasze opowiadania to stopniowo będę nadrabiać czytanie i komentowanie ;) Proszę o wyrozumiałość :D

Pozdrawiam ;*