Czekałam
na niego w domu. Nadszedł czas, żebym w końcu poznała całą
prawdę. Nie miałam siły płakać, ale łzy same pojawiały się w
moich oczach. Naprawdę byłam głupia niczego nie podejrzewając.
Piotrek był moim ideałem. To dlatego wierzyłam w każde jego
słowo? To dlatego uwierzyłam, że jesteśmy w stanie stworzyć
prawdziwą rodzinę? Miałam ochotę uderzyć go z całej siły,
zdeptać, wykrzyczeć, że jest dla mnie nikim. Cholerny facet! Z
jednej strony nienawidziłam go z całego serca i dziękowałam, że
odkryłam prawdę zanim powiedziałam mu o dziecku. Gdybym ich nie
zobaczyła nadal żyłabym w błogiej nieświadomości nie wiedząc,
że ojciec mojego dziecka przyprawia mi rogi. Otarłam łzy słysząc
otwierające się drzwi.
-Cześć
kochanie!- Zawołał wesoło od progu.- Jesteś w salonie?
-A
gdzie mam być?- Warknęłam.- Ja w przeciwieństwie do ciebie
nigdzie się nie włóczę- Powiedziałam.
-Słucham?-
Po chwili był już obok mnie.- Lenuś, płakałaś?- Spytał z
troską.- Dlaczego?
-Przez
ciebie- Wyjąkałam odwracając wzrok.
-Hej
skarbie...Co zrobiłem?- Objął mnie ramieniem, ale natychmiast się
wyrwałam.
-Nie
dotykaj mnie słyszysz?!- Krzyknęłam.- Dotykaj sobie tamtą
dziewczynę...Choć pewnie już to zrobiłeś! Powiedz mi od kiedy
mnie oszukujesz?!
-Co?
Ja...
-Nie
udawaj durnia Piotrek! Widziałam was dzisiaj! Chciałam ci zrobić
niespodziankę, przyszłam po treningu i co zobaczyłam? Ciebie z
jakąś dziewuchą!- Wrzeszczałam na niego. Nienawidziłam w sobie
tego, że od razu zaczynam płakać, ale nic nie mogłam z tym
zrobić. Jak inaczej mogłam zareagować?
-Od
ponad roku- Szepnął wbijając wzrok w podłogę.
-Słucham?!
Od roku?!- Nim się spostrzegłam moja ręka odbiła się na jego
policzku.- Dobrze się bawiłeś?! Pytam się! Piotrek do cholery!
Dobrze się bawiłeś?!
-Nie...
-Po
co były te oświadczyny? Po co to wszystko? Ta cała szopka? Po co
ze mną byłeś przez ten czas? Mogłeś mi powiedzieć i z nią być,
a nie oszukiwać mnie na każdym kroku.
-Nie
chciałem cię zostawiać i krzywdzić- Wyjąkał.
-Nie
chciałeś mnie krzywdzić?! Ty mnie krzywdziłeś przez ten cały
czas robiąc mi nadzieję! Do cholery po co mi się oświadczałeś
skoro mnie nie kochasz?! Nie chciałeś mnie zostawiać? Bo co? Bo
przeżywałam śmierć wujka i cioci? Byłeś ze mną z litości?!
Odpowiedz do cholery! Boże jaka ja byłam głupia- Złapałam się
za głowę.
-Lena...
-Co
Lena?!
-Daj
mi się wytłumaczyć...
-Proszę
bardzo- Warknęłam.
-Na
początku naszego związku kochałem cię do szaleństwa, pragnąłem
stworzyć z tobą rodzinę. Kochałem twoją delikatność,
uczuciowość, wrażliwość. Dziękowałem, że jesteś przy mnie i
wspierasz mnie na każdym kroku. A później...Później poznałem
Izę, w klubie. Tego samego wieczora zdradziłem cię pierwszy raz.
Nie mogłem z tym skończyć, dlatego po treningach spotykałem się
z nią. Tak było przez cały rok. Nie chciałem cię krzywdzić,
kłamałem. Obiecałem jej, że z tobą zerwę, ale wtedy zmarła
twoja ciocia. Wiedziałem, że nie mogę zostawić cię w takim
stanie. Byłaś zbyt słaba psychicznie na to wszystko. Nie wiem,
dlaczego poprosiłem cię o rękę. Myślałem, że moja miłość
wróci z czasem. Ale tak się chyba nie stało. Sam nie wiem! Iza
jest inna, ale nie jestem pewien czy ją kocham. Nie wiem, czy ciebie
kocham...
-Dziękuję
za szczerość- Warknęłam uderzając go w drugi policzek.- Dziękuję
również za to, że robiłeś ze mnie idiotkę, oszukiwałeś,
kłamałeś, pozwoliłeś żebym uwierzyła w to, że jesteśmy w
stanie być ze sobą do końca życia. Dziękuję, że byłeś ze mną
z litości nic do mnie nie czując. Dziękuję, że poprosiłeś mnie
o rękę nie wiedząc dlaczego. Dziękuję za wszystko. Że pokazałeś
mi jakim człowiekiem jesteś naprawdę. Cynikiem, egoistą, myślącym
tylko o osobie, który nie liczy się z uczuciami innych. Leć sobie
do tamtej, bo między nami już wszystko skończone!- Rzuciłam w nim
cholernym pierścionkiem zaręczynowym. Chwyciłam torebkę leżącą
na stoliku i podeszłam do drzwi.
-Lena,
zaczekaj!- Krzyknął.- Przepraszam cię za wszystko. Nie mogę
znieść widoku twoich łez...
-To
przez ciebie płaczę! Mam ochotę cię zdeptać, słyszysz? Kocham
cię i nienawidzę jednocześnie, ale w tym momencie jesteś dla mnie
zerem, nic nie znaczącym człowiekiem. W jednej chwili tak straciłeś
w moich oczach. Naprawdę się łudziłam, że będziemy razem do
końca życia- Wyjąkałam płacząc od nowa.
-Lenka...Zacznijmy
wszystko od nowa! Zmienię się, obiecuję!- Padł przede mną na
kolanach obejmując mnie w pasie.
Szkoda,
że nie wiedział, że właśnie w tej chwili dotyka brzucha, w
którym żyje nasze dziecko.
-Daj
mi spokój i zejdź mi z oczu!- Strąciłam jego dłonie.- Nie mam
ochoty cię widzieć! Zniknij z mojego życia raz na zawsze,
słyszysz?! Chcesz zacząć wszystko od nowa? Proszę bardzo, droga
wolna! Tylko nie ze mną, bo drugi raz nie uwierzę, nie nabiorę się
na twoje czułe słówka, gesty. Pieprz się!- Warknęłam patrząc w
jego oczy. Płakał. Płakał jak małe dziecko, któremu właśnie
odebrano najlepszą zabawkę. Patrzył na mnie z bezsilnością. Nie
wiedział jak mnie zatrzymać, jak sprawić, żebym została.-
Żegnaj- Powiedziałam i wyszłam z mieszkania zbiegając na dół.
Jak najszybciej chciałam znaleźć się byle dalej od niego. Od
człowieka, który złamał moje serce.
Otworzyłam
drzwi wybiegając na ulicę. Deszcz ze śniegiem w połączeniu z
moimi łzami rozmazał mi całą widoczność. Biegłam przed siebie,
nie zwracając uwagi na nic. W pewnym momencie zobaczyłam błysk
świateł samochodu. Usłyszałam przeraźliwy huk i krzyk. Czułam
smak krwi. A potem była już tylko ciemność...
****
Witam ;*
Przepraszam, że nie było mnie tutaj dłuższą chwilę, ale to nie zależało ode mnie :D Nie miałam Internetu 1,5 miesiąca, także proszę o wybaczenie! :D Na szczęście od wczoraj już jest ze mną i bardzo dobrze, bo myślałam, że sfiksuję :D Ale żyję ^^
Jeszcze jeden rozdział i epilog...Jak myślicie jak to się zakończy? :D Ja nic nie mówię, dowiecie się w następnym rozdziale. Powinien pojawić się w następnym tygodniu ;)
Jeśli chodzi o Wasze opowiadania to stopniowo będę nadrabiać czytanie i komentowanie ;) Proszę o wyrozumiałość :D
Pozdrawiam ;*