poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 7


 Od pamiętnego wieczora, w którym Piotrek poszedł po rozum do głowy nie kłóciliśmy się. Przeciwnie- było idealnie. Blondyn gotował mi obiady, zapraszał do restauracji, zabierał na spacery. Był taki kochany i czuły. Wiedziałam, że ma treningi i musi być zmęczony, ale zawzięcie temu zaprzeczał mówiąc, że nic oprócz mnie się nie liczy. Cieszyłam się jak małe dziecko słysząc takie słowa.
-A dziś gdzie mnie zabierasz?- Spytałam.
-Dziś kochanie zostaniemy w domu- Szepnął nachylając się nade mną.- Mam dla ciebie niespodziankę- Powiedział.
-Jaką?- Pisnęłam.- Wiem, że to niespodzianka, ale ja jestem niecierpliwa!
-Wiem- Zaczął się śmiać.- Dlatego nic ci nie powiem- Pstryknął mnie w nos.- A teraz wychodzę na trening. Czekaj na mnie- Pocałował mnie na pożegnanie. Długo, namiętnie.
-Zawsze czekam Piotruś. Zawsze...

 Pomyślałam, że dziś wieczorem muszę wyglądać zjawiskowo, dlatego niewiele myśląc wyszłam z domu. Nigdy nie lubiłam chodzić po sklepach, ale czułam, że dziś muszę zrobić ten wyjątek. Jak do tej pory żadna sukienka nie zrobiła na mnie większego wrażenia, więc szukałam dalej. Na nic nie mogłam się zdecydować, dlatego poprosiłam o pomoc miłą ekspedientkę. I to był strzał w dziesiątkę. Od razu wypatrzyła dla mnie idealną sukienkę. Zniknęłam w przymierzalni.
-I jak leży?- Zapytała.
-Chyba dobrze- Odpowiedziałam wychodząc.
-Chyba? Wygląda pani przepięknie!- Zachwyciła się.
-Dziękuję- Powiedziałam- Biorę ją!- Zdecydowałam uśmiechając się. Naprawdę jeszcze nigdy nie czułam się taka szczęśliwa.
-Bardzo mądra decyzja- Pochwaliła mój wybór.- Niech się pani spokojnie przebierze, a później zapraszam do kasy. Kiedy już zapłaciłam za sukienkę udałam się do fryzjera i kosmetyczki. Nic nie poradzę na to, że chciałam wyglądać wyjątkowo. Serce mówiło mi, że na długo nie zapomnę tego wieczora. I chciałam, żeby tak było.
Zaraz po treningu wsiadłem w samochód udając się do sklepu jubilerskiego. Wiem, że w tym momencie zachowuję się jak parszywa gnida, ale nic na to nie poradzę. Sam już nie wiem, z którą dziewczyną chcę być. Izie obiecałem, że zerwę z Leną, Lenie, że będę z nią do końca życia. I chyba z tej obietnicy chciałem się wywiązać dziś wieczorem. Nie przejmowałem się konsekwencjami tej decyzji. Najwyżej zerwę z Izą, a nie z Leną. Tylko czy ja chcę być z Leną do końca moich dni? Pokręciłem głową nie myśląc już o tym. Chciałem jej zrobić przyjemność po tym wszystkim, co przeszła. Kochałem ją na początku naszego związku, a później, gdy poznałem Izę coś z mojej strony się skończyło. Chciałem to odbudować wstępując z Leną w związek małżeński? Może miłość, która nas połączyła z czasem do mnie wróci? Z taką nadzieją wyszedłem z samochodu.

 Kiedy weszłam do domu przywitała mnie cisza. Myślałam, że Piotrek już będzie... Odwiesiłam kurtkę na wieszak odruchowo spoglądając na podłogę. Zdziwiłam się widząc ułożoną z czerwonych róż strzałkę. Ruszyłam we wskazanym kierunku dochodząc do salonu. Był udekorowany tak samo jak kiedyś. Zapach świeczek i kwiatów mącił mi w głowie, zapach jedzenia przyjemnie drażnił moje nozdrza. Przy oknie stał on. Mężczyzna mojego życia ubrany w moją ulubioną czarną koszulę. W ręku trzymał jedną różę, którą od razu mi wręczył.
-Piotrek...
-Cii...Nic nie mów. Delektujmy się tą ciszą i sobą nawzajem- Odsunął mi krzesło, abym mogła usiąść. Kolację przerywały tylko dźwięki odkładanych sztućców i brzdęki kieliszków. Po zjedzeniu Piotrek wstał od stołu i puścił nastrojową muzykę. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w pasie. Wolno kołysaliśmy się w rytm melodii. Nie mogłam opisać, co w tej chwili działo się w moim sercu. Denerwowałam się, nie wiedząc czemu, ręce mi się trzęsły, serce biło jak oszalałe.
-Piotruś...
-Lenuś, co się dzieje? Czemu jesteś taka zdenerwowana?- Zapytał czule.
-Sama nie wiem- Odpowiedziałam.- Czuję, że za chwilę coś się wydarzy, coś co na zawsze zmieni nasze życie...
-To masz dobre przeczucie- Uśmiechnął się.
-Jak to?
-Poczekaj...- Odwrócił się na chwilę plecami, a już w następnej chwili klękał przede mną trzymając w dłoni małe, czerwone pudełko.- Lena...Nie mam słów, żeby opisać moją miłość do ciebie. Jesteś dla mnie całym światem i wiem, że to z tobą chcę się zestarzeć, wychowywać dzieci, patrzeć jak dorastają nasze wnuki. Dlatego...Leno Szymańska, wyjdziesz za mnie?- Spytał niepewnie, spoglądając w moje oczy.
-Tak- Szepnęłam.
-Możesz powtórzyć?
-Tak, Piotruś. Zostanę twoją żoną i matką twoich dzieci- Powiedziałam.
-Dziękuję- Mówiąc to włożył mi na palec przepiękny pierścionek.- Właśnie uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie- Okręcił mnie wokół własnej osi czule całując. Oddałam pocałunek jednocześnie rozpinając jego koszulę.- Nawet nie zdążyłem ci powiedzieć jak zjawiskowo wyglądasz- Mruknął rozsuwając zamek sukienki.
-Teraz mówisz...
-Jesteś piękna, cudowna, jedyna...- Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam sprawy potoczyły się zgodnie z planem. Piotrek jak zwykle był czuły, delikatny, ale zarazem stanowczy i namiętny. Już dawno nie byliśmy tak blisko siebie. Złączyliśmy się w tańcu, nasze serca biły tym samym rytmem. Byliśmy zamknięci w szczelnym uścisku pożądania i miłości. Odnaleźliśmy siebie. Nic nie mogło nas rozdzielić. Nie teraz, nie po tym, nigdy...



****

Witam ;*

Tak jak pisałam pod poprzednim rozdziałem udało mi się napisać już całość tego opowiadania, co mnie niezmiernie cieszy ;) Dlatego nie ukrywam, że teraz odcinki będą pojawiać się częściej, bo jak najszybciej chcę skończyć to opowiadanie ^ ^ Mam nadzieję, że po końcu będę żyć :D

W Nowy Rok chcę wejść optymistycznie jeśli chodzi o opowiadania. Wiem, że w tym roku strasznie Was zawiodłam i zaniedbałam. Jest mi wstyd z tego powodu, a wiem, że mogę się zrehabilitować pisząc i odwiedzając Wasze opowiadania. Czytam zawsze, jednak z komentowaniem mam pewien problem, który mam nadzieję, że zniknie szybciutko :D

Z dedykacją dla Martitty ;* Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Kochana! ;* 

Szczęśliwego Nowego Roku! ;*

Pozdrawiam ;*